wtorek, 22 stycznia 2013

2.

Dziś znów Dzień Dziadka więc najlepszego wszystkim Dziadkom.
Na górze wstawiłam odtwarzacz, jako że gustuję w rapie i rocku wstawiłam tam utwory, które niekoniecznie muszą się każdemu podobać. Z chęcią powstawiałabym wszystkie płyty i kawałki, których słucham ale człowiek musi się ograniczać. Więc macie do wyboru parę kawałków Happysadu, oraz po jednym Nullo, Vixena, Huczuhucza i Bisza. Utwory, które aktualnie sprawiają, że moje serce zaczyna się budzić i żyć bo zwykle jest tylko kawałkiem mięsa.

W głowie mam już kilka pomysłów na notkę, nie chciałabym wyczerpać wszystkich tematów więc dziś rozprawiamy o..?  Smutku.
Mówię poważnie.
Jeśli masz zbyt dobry humor bądź uważasz że pieprzę farmazony to przewiń dalej i zacznij czytać o czymś innym. Specjalnie oddzielę, żeby było łatwiej.
Czy Wy też robiąc cokolwiek odczuwacie wieczny smutek? Śmiejąc się, usypiając, jedząc, będąc w szkole/w pracy/na zakupach. (niepotrzebne skreśl)

I ten cholerny brak sensu. Po co wstawać rano skoro zaraz będzie ciemno i trzeba iść spać? Nie mogę zasypiać, leżę do 2-3 w nocy i myślę. Nie mogę usnąć chyba dlatego, że zbyt dużo myślę. Im jestem starsza tym coraz więcej widzę wokół siebie głupoty, smutku, przerażam się. Świat gna do przodu na złamanie karku ale po co?
Wyścig szczurów. 

Każą Ci pracować, być uczciwym i rozliczać się z podatku. A bałwany umiejscowione wyżej od Ciebie kradną ile się da, fałszują i doprowadzają do bankructwa wszystko co się da.
Każą Ci uczyć się coraz lepiej. Pytam, po co? Ja po szkole nie znajdę żadnej pracy, moja okolica jest wymarła jeśli chodzi o znalezienie jakiejkolwiek roboty. I co mi z tych dobrych ocen? Po ci mi iść do liceum i na studia, skoro gość, który nie ukończył nawet zawodówki, wyjechał i żyje mu się bardzo dobrze.
I wkurzam się na siebie, że cokolwiek napisałam i chyba to zaraz usunę. Za chwilę przychodzi myśl, sama chciałaś założyć takiego bloga więc teraz doprowadź dzieło do końca. I cholera jasna, zaraz zacznę walić głową w blat stołu bo nie mam siły do tego wszystkiego.
Niecały miesiąc temu były święta, witaliśmy też Nowy Rok.

Wigilia. Dzień w którym nawet nie mam ochoty ubierać choinki bo za jakiś czas znów trzeba ją rozebrać. Nie widzę w tym sensu. Mama gotuje i piecze ile się da, pomagam jej choć wiem że i tak nikt nie zdoła zjeść tego wszystkiego. Nie odwiedzi nas żadna rodzina a my tylko się pokłócimy. Bo Wigilia to dzień kłótliwy jak dla mnie a przecież powinniśmy być szczęśliwi. Człowiek zamiast odpocząć zasuwa z przygotowaniami do świątecznej kolacji a później drze japę, że nikt mu nie chce pomóc. Więc po co tyle robić?
Sylwester. Świętowanie, świętowanie. W sumie to po co świętujemy? Każdy sobie składa życzenia, "Niech ten rok będzie lepszy niż poprzedni", i tak każdy wie, że nie będzie lepszy więc po co to robić?
Po cholerę to wszystko ja się pytam?
Czy też zauważacie jak bardzo świat jest zakłamany? Nawet my, młodzi ludzie. Powinniśmy być szczęśliwi, cieszyć się życiem. A my się trapimy, brakiem pieniędzy na coś nowego, brakiem przyjaciół bądź czegoś innego. Brakiem prawdziwej rodziny, tym że  znów ktoś się kłóci. Ciągle czegoś jest nam brak. Ciągle.
Wszystko jest smutne i zakłamane...

"Bo wszystkie drogi stąd prowadzą na tory. Bo wszystkie drogi stąd na kolejowy most. Staram się z całych sił, lekceważyć niedosyt. Tu miłość trzyma się na ślinę a szczęście o włos..."


     Dobra, koniec tych smętów, sama ze sobą nie wytrzymam. Powiedziałam co myślałam, tutaj coś dla tych którzy rzeczywiście według moich słów ominęli wcześniejsze farmazony. Jeśli lubicie czytać książki, jeśli lubicie thrillery zgłębiające ciemne zakamarki ludzkiej psychiki to polecam "Ukojenie" Iana McEwana. Może Wam się nie spodobać ale mi wryła się w pamięć. :)

Jeden z moich pierwszych porządniejszych portretów, zdjęcie znalazłam na jakiejś stronie pełnej zdjęć całych sylwetek ale też i portretów i oczywiście postanowiłam tą panią narysować. W rzeczywistości miała bardziej wyraziste rysy twarzy.



Co myślicie o takich pasemkach, na tak krótkiej fryzurze? ;)


Ewentualnie jeszcze koloru czerwonego.



2 komentarze:

  1. o matko, ale Ty masz talent *-* no po prostu świetne rysunki! a i długo szukałam bloga na którym będzie jeszcze napisane coś mądrego. miło widzieć, że nie jestem osamotniona w swymch filozofiach :D oczywiście obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń