Znów jestem chora, czwarty raz w ciągu jednego miesiąca. Kolejny raz mam gorączkę, kolejny raz chcę iść do szkoły a nie mogę. (Co ze mną?!) Chyba nawet wiem czemu...
Po wizycie na basenie zabrakło nam pieniędzy, jak zwykle spontan i 8 kilometrowy powrót do domu na piechotę bez czapki, w chłodny i wietrzny dzień. Z punktu widzenia pieszego powiem Wam, że trąbili wszyscy, machali nawet chłopcy z samochodów (pozdro dla Gościa z autobusu, który mało nie wyleciał z przedniego siedzenia! :)) ale jeśli chodzi o podwózkę to żaden się nie zatrzymał, może to i lepiej. Jako kierowca bałabym się wziąć do samochodu kogoś takiego jak my. Też po zimie cierpicie na brak kondycji? Wcześniej stukałam kilometry, marzłam, przemakałam i żyłam. Teraz wyjdę bez czapki na 5 minut i bum, chora. Litości...
Zbliża się Dzień Kobiet. Dzień w którym kobiety dorosłe i te mniej też dostają kwiatki, bombonierki albo i nic. Należę do tej ostatniej grupy. A Wy dziewczyny, jak myślicie? Będzie jakiś kwiatek czy może miły spacer z ukochanym? ;) Macie z kim obchodzić taki dzień? Obchodzicie go w ogóle?
Zawsze w takie okazje (w Walentynki również) marzę o jakimś tajemniczym wielbicielu, który wreszcie się mną zainteresuje. Zazwyczaj już w połowie dnia pukam się w czoło myśląc:" Ty młocie i tak nic nie dostaniesz, nikt się nie odezwie ani nikt nie napisze." Nie licząc mojego kota, który zawsze mnie odwiedzi po tygodniach nieobecności co by się porządnie nażreć i wyspać. Podejrzewam, że oglądał Shreka bo stosuje na mnie te same taktyki co słynne kocisko z bajki. ;) Zwykle spędzam te dni wcinając czekoladę bądź dżem, bądź cokolwiek innego (może cukier?) co jest słodkie chyba tylko dlatego, żeby uodpornić się na wszechogarniającą świat falę miłości, serduszek i innych, tego typu rzeczy. Zażeram smutki słodyczami a i tak wyglądam jakbym hodowała tasiemca. (Chce ktoś kupić? Miły, wytresowany, wielofunkcyjny, ma na imię Ciapek.) Moja ironiczno-pesymistyczna strona i tym razem się ujawnia, dając ujście żalom, smutkom i docinkom skierowanym samej sobie. Kurdę. :>
W tej chwili powinnam uczyć się o NATO, ONZ, UE, polityce zagranicznej, polskiej dyplomacji, integracji europejskiej i innych strasznie ważnych(nie dla mnie)rzeczach. Mimo to siedzę i stukam w klawiaturę jak pomylona, cóż... W sumie istnieją jeszcze poprawy, w sumie mogę zrobić ściągi, w sumie to mi się nawet nie chce. Przecież jest tyle ważnych spraw, tyle zadań z matmy, tyle zadań z polskiego. Wróć. Jak dalej tak będę gadać od rzeczy to chyba jutro nie pójdę.W sumie powinnam iść bo byłby to mój tydzień nieobecności w tym semestrze. W sumie... Oszczędziłabym sobie nerwów, które wiecznie muszę tracić na utarczkach z pewnym Panem. Pan ten i owszem lubi dokuczać każdemu, ciekawi mnie tylko dlaczego teraz ja stałam się obiektem do podstawiania nóg, klepania po karku czy też przesuwania krzesełka. Męczy mnie to, tak cholernie męczy mnie to, że za niedługo w tv będziecie słyszeć o słynnej Tarze, która wytapetowała czyjeś pośladki zaostrzonym, promocyjnym kompletem ołówków z Biedronki. ( A jakże!)
Usunęłam zdjęcie fryzury, kto miał je obejrzeć - obejrzał.
Jestem tak cholernie zmęczona... Porannym wstawaniem, codziennymi utarczkami z przygłupami, widokiem fałszywych mord, słuchaniem czyichś bajek, biciem się z Panem wyżej wymienionym. Zmienny jest jak pogoda. Jednego dnia wyzywamy się zdrobniale(bałwan, żółtodziób - lecz się człowieku), drugiego mierzymy szyderczym wzrokiem, w trzecim zaś nie odzywamy wcale, tylko od czasu do czasu łapię jego dziwny wzrok, czasem patrzymy sobie w oczy przez chwilę. (Albo mi się zdaje, ta, schizy mam) Dnia czwartego wyłudza ode mnie rzeczy próbując mnie jakoś przekabacić, wyśmiewa się ze mnie, później wszystkiego wypiera... Przecież nie jestem ślepa. Jak można z kimś takim wytrzymać? Chyba wolałam jak już wcale mnie nie zauważał, zwykłe "Cześć" starczyłoby zupełnie. Ale nie, zawsze bałwan dokuczyć musi... O co czemuś takiemu chodzi? Wyjaśni mi ktoś?
Nie wytrzymam sama ze sobą. Wstawiłabym jakieś ładne zdjęcia, niestety, żaden z moich telefonów nie ma sprawnego aparatu. (Giń ty podła elektroniko!) Nie wstawię nic, nawet rysunku...
Niech to się skończy, niech wiosna przyjdzie. Może i trochę dobrego humoru przyniosłaby...
Dzień kobiet... mam na ten temat takie same zdanie jak na temat walentynek. Zawsze się łudziłam, że jest tam ktoś, kto podrzuci mi lizaka lub chociaż zwiędłą stokrotkę, a teraz mam na to szczerze wyjebane.
OdpowiedzUsuńMam podobną sytuację z wytapetowaną lalunią- jednego dnia wyzywamy się od najgorszych, a następnego ona z fałszywym uśmiechem prosi mnie, żebym pożyczyła jej lusterko -.-'
Btw. podoba mi się nowy wygląd twojego bloga ;)
hey great blog!! :)
OdpowiedzUsuńMaybe we follow each other!?
Let me know :)
www.YulieKendra.com
Jeeej, ale tu się zmieniło, ale Ty piszesz jak zwykle świetnie :D
OdpowiedzUsuńJa też chora:(
A co do dnia kobiet, czekam na niego z utęsknieniem <3
http://laastdaaay.blogspot.com/
Rzygam tęczą zawsze spoko <3.
OdpowiedzUsuńBiedulka, zdrowiej ;*.
No no, pozdro dla tego chłopaka ! ;)
http://the-szlachta.blogspot.com
Na dzień kobiet pewnie w klasie jakiegoś zwiędłego tulipana dostaną wszystkie dziewczyny. Poza tym nikt mnie nie kocha i nikt mi nic nie da -.- Ojć też by mnie wkurzał taki debil! Mi przez jakiś czas jeden co chwile grzywkę rozwalał, więc znam ten ból jak cie ktoś zaczepia -.- A ty się umiesz fajnie rozpisać, tak miło się czyta ^^
OdpowiedzUsuńNie obchodzę go, ale nigdy nic nie wiadomo ;p
OdpowiedzUsuńHappy Woman's day darling, cute blog!
OdpowiedzUsuńFeel free to check-out my blog and if you like, follow me, I'll return the favor :)
http://roxxanaifrim.blogspot.ro/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba nagłówek tego bloga ;D Obserwujemy? Jeżeli tak to napisz w komentarzu na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuńFajny nagłówek! :)
OdpowiedzUsuńhttp://zooska16.blogspot.com/